Miłosz Kraiński
Mistrz Świata Garlando Par Semi-pro 2012 oraz Mistrz Polski Garlando OS i OD 2017, oraz 2018. Zawodnik Toruńskiego Klubu Futbolu Stołowego i uczestnik Pucharu Sołtysa. W piłkarzyki gra od jesieni 2008 roku.
Najtrudniejszy przeciwnik w karierze?
Trudno jest określić jedną osobę. Na przestrzeni laty było kilku graczy, którzy regularnie mnie ogrywali albo wciąż to robią. Myślę, że największym przeciwnikiem jestem sam dla siebie.
Najtrudniejszy mecz podczas Pucharu Sołtysa?
Waham się między dwoma, przeciwko Krzysiowi Warzesze i Grzegorzowi Zawiłowiczowi, którzy zakończyli nasze zmagania z Jackiem Raczkierem w turnieju par lub Simonowi Varosowi w OS. W parach im dłużej mecz trwał, tym gorzej prezentowałem się na trójce, co chłopacy wykorzystali, bezbłędnie wygrywając w pięciu setach. W pojedynku singlowym przeciwnik od początku do końca grał solidniej, dobrze czuł moje biedne przejście z 2 na 5, co nie pomagało. Miałem swoje szanse, ale wygrał lepszy.
Ulubiona technika / zagranie?
Pomijając wszystkie okoliczności jest to klepa z 3 lub 2.
Ulubiony stół?
Lehmacher, który od wielu lat nie jest oficjalnym stołem P4P, ale nieprzerwanie w mojej ocenie jest najlepszym niemieckim stołem. Leonhart w porównaniu z nim wciąż wydaje mi się trochę zabawkowy i spowalniający grę. Tornado ex aequo na pierwszym miejscu.
Ulubiona konkurencja w piłkarzykach?
Single Open. Wszystko zależy tylko od Ciebie, co oczywiście bywa mieczem obusiecznym, jednak wtedy czuje największy luz.
Największy sukces w karierze?
Na papierze jest to mistrzostwo świata Garlando 2012 par semi-pro w parze z Michałem Melnyczokiem. Subiektywnie patrząc ważne jest też zdobycie mistrzostwa polski Garlando 2017 w OS i OD z Jackiem, a rok później obrona tych tytułów. Zwycięstwo w parach open z Mateuszem Fudalą na Mistrzostwach Czech Leonhart 2014 też zapadło mi w pamięć. W sercu najbardziej, po latach próby wygranie klubowych mistrzostw polski 3 razy z rzędu z TKFS ❤
Czego Ci brakuje w piłkarzykach jako dyscyplinie?
Chciałbym, aby nasz hobby-sport stał się prawdziwą dyscypliną. Żeby warto było stać samemu lub w towarzystwie setki godzin przy stole, nie tylko dla przyjemności i satysfakcji, ale też, aby można było oddać się temu w pełni, nie martwiąc się o materialną resztę. Ze wszystkich sportów barowych, mam wrażenie, że nasz jest na samym końcu. Nie liczę na poziom darta, bilarda, o snookerze nie wspominając, ale chciałbym, aby kiedyś rodzice rozważali możliwość wysłania dziecka na zajęcia z futbolu stołowego, myśląc o jego przyszłości, na równi rozważając np. tenis stołowy.
1 set do 7 to cykl krótkich wywiadów z siedmioma pytaniami do zawodników futbolu stołowego.